Na początku...

Na początku...
Maleńka Hija w pościeli

piątek, 21 grudnia 2007

Przed Tobą nowy dzień


Świta. O tej porze roku jest jeszcze ciemno. Odnosisz wrażenie, że świat wokół także śpi, ucichł, zmalał, prawie dałoby się go oswoić. Problemy nabierają właściwych rozmiarów, napuchłe olbrzymy sprzed paru godzin, jakby sklęsły w sobie, oklapły, zmalały.
Jest w tobie jakaś łagodność, przekonanie, że los przyniesie wiele dobra. Wbrew temu wewnętrznemu przekonaniu, że głupotą jest tak myśleć, tak snuć nadzieję, kierując się nastrojem... Pies śpi ufnie wtulony w poduszkę. Pachnie tak miło, bezpiecznie.
Ciekawe, kiedy spadnie śnieg? Po to, żebyś mógł obserwować wirujące płatki w świetle ulicznej latarni, by zamaskować nijakość, by wytarzać się w nim. Po to, byś znowu wpadł w nastrój...