Na początku...

Na początku...
Maleńka Hija w pościeli

piątek, 9 stycznia 2009

Życie! Dziś nie mam do Ciebie cierpliwości!

Gorycz za goryczą! Porażka za porażką! Rozczarowanie za rozczarowaniem! I o co mi chodzi...przecież? O co?! Nikt nie rozumie? Większość- nie. Niektórzy, nieliczni, nieliczne, nieliczna...tak. Optymizm rodzi się z poczucia, że jest na świecie ktoś, jedna osoba rozumiejące te moje stany- gdy dopada mnie życie i doskwiera bardziej niż zwykle! Dzięki, Gosiu! I niech tak pozostanie!
Moje prywatne paranoje, moje uwikłanie w siebie... Kontrast między marzeniami i wyobrażeniami a rzeczywistością. Bolesność, gdy ona jest nie taka, jaka być powinna...Rozszarpywanie się od środka. Rozdrapywanie ran. Starych. I świeżych zadawanie. Sobie. Umiem to do perfekcji. Moja ważna umiejętność. Przydatna przy autodestrukcji.
Szkoda słów niewypowiedzianych głośno!
PS Nieważna ilość, ważna jakość, tak, Rafale?

2 komentarze:

Kraszcz pisze...

Wydaje mi się, że Cię rozumiem, bo mimo mojej cudownej drugiej połówki, jestem, byłem i pewnie w głębi będę zawsze nie do końca spełniony.
Myślę, że dzięki mojemu wewnętrznemu uporowi, wpisanej w naturę człowieka potrzebie bycia w stadzie nauczyłem się współegzystencji, nauczyłem się cieszenia z pierdół, ale to tylko powierzchowność.
Świetnie Jolu ujęłaś moje myśli pisząc "Moje prywatne paranoje, moje uwikłanie w siebie... Kontrast między marzeniami i wyobrażeniami a rzeczywistością. Bolesność, gdy ona jest nie taka, jaka być powinna...Rozszarpywanie się od środka."

Kraszcz pisze...

Tak Jolu, liczy się przede wszystkim jakość!