Tak podobni, tak różni jesteśmy...
Zaskakuje, gdy naraz okazuje się, że mimo iż mówimy tym samym językiem, patrzymy na to samo, mówimy... o czym innym, bo widzimy coś innego...Zaskakuje, gdy człowiek, którego- wydaje nam- się znamy, nagle mówi rzeczy, o które nie posądzilibyśmy jego wrażliwości...Czyż nie odbieramy wówczas należnej nam lekcji pokory? Bo jakim prawem uważamy, że znając kogoś, znamy jego myśli? Bo skąd się to w nas bierze, że uzurpujemy sobie prawo do wiedzy na temat myśli i uczuć drugiego człowieka, jeśli nawet we własnych dobrze się nie rozeznajemy?! Czy to lenistwo? Czy przyzwyczajenie? Czy niechęć do ustawicznej refleksji, do zadumy, do chwili zastanowienia, do stawiania pytań o granice pojmowania? A może to tylko ta d ą ż n o ś ć do szufladkowania, porządkowanie świata według własnego klucza, ułatwaiająca ogarnięcie ogromu niejasności?!Uczymy się wciąż siebie i innych, uczymy się na nowo świata. Ta nauka zmusza do pracy nad sobą... Do zadziwienia i zachłystywania się tym, co nowe-stare-niedostrzegane-zaszufladkowane...Ta nauka jest światłem. Chyba że wolimy żyć po omacku, w ciemności...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz